Początek roku przyniósł nam straszną wiadomość. Jak podaje użytkownik Facebooka, zmarł Krzysztof „Szaya” Szaykowski. Osobowość, o której w społeczeństwie pisze się, że „jeździł w rajdach, kiedy na naszej planecie nie było jeszcze samochodów”. Był znany ze swojego ostrego humoru i głosu, który przez lata inspirował wiele osób. We wrześniu skończyłby 72 lata.
„Dzień dobry, to ja. I wtedy jest ryk. Nie wiem dlaczego…”
Od najmłodszych lat startował w rajdach. Szczególnie zaangażowany był w treningi w Automobilklubie Rzemieślnik i prowadzenie sekcji młodzieżowej. Pomagał tam nowym zawodnikom, zarówno jako opiekun rajdowy, jak i wychowawca. Twórca „Szayowozu” i zwrotu „Pani Karowa”, które bez niego już nigdy nie będą takie same…
„Raz dostałem polecenie stania na moście. Wszedłem więc na ten most, ale zaraz podszedł pan policjant. Zacząłem się szarpać i niemal uciekać, ale nota bene cały czas mówiłem do mikrofonu! Nie to że miałem mikrofon w ręku i opowiadałem pierdoły. Nie, ja komentowałem! Mówiłem do publiczności, a policjant mi tu ciach kajdany na jedną rękę i mnie z tego mostu sprowadził.”
Szaya, wspaniale było cię poznać.
Żegnaj!